Mieszkaniec Terespola Pan Zbigniew Biegajło w swoich wspomnieniach z okresu wojny opisuje to tak-
"Na wiosnę 1943 r zaczęły do nas dolatywać samoloty sowieckie,najpierw rozpoznawcze a później nastąpiły regularne naloty nocne. Pierwszy niewielki nalot odbył się1maja 1943r i miał raczej charakter psychologiczny,ale zaskoczył wszystkich mieszkańców a chyba najbardziej Niemców ,gdyż po lewej stronie Bugu nie mieli oni żadnej obrony przeciwlotniczej."- i dalej-"Niemcy w szybkim tempie przystąpili do organizowania obrony przeciwlotniczej."
"Z prawej strony mostów kolejowych ustawili działko szybkostrzelne na wieżyczkach drewnianych do zwalczania samolotów niżej lecących i nurkujących."(sześciokąt czerwony-1)
Dwa mosty kolejowe znajdowały się w tym miejscu.Obecnie jest tu jeden most kolejowy.Ujęcie z prawej strony mostu.Foto z 2015 r.O tym, co stało się z tymi mostami w lipcu 1944r można przeczytać na tym poście.htmlhttp://prochowniaterespol.blogspot.com/2012/11/wysadzone-mosty-kolejowe-na-bugu.html
"Ponieważ naloty były coraz częstsze z pomocą Niemcom przyszła artyleria węgierska, która miała na wyposażeniu działka średniego kalibru tzw.zenitówki.Usytuowali się oni najpierw na starym kirkucie przy obecnej ul.Wspólnej,( sześciokąt czerwony-2) a później ustawili kilka działek na wierzchu prochowni ( w Terespolu-sześciokąt czerwony-3) w której jedną salę zajęli na magazyn amunicyjny.
Prochownia w Terespolu.Foto z 2014r.
Korona prochowni na której były stanowiska węgierskich działek przeciwlotniczych.Foto z 2014r.
"Niemcy coraz bardziej wzmacniali obronę przeciwlotniczą ściągając w okolicę Terespola artylerię większego kalibru.Ustawiona ona została za Błotkowem przy szosie kodeńskiej ok.40 m za stojącym tam obecnie helikopterem.(sześciokąt czerwony-4) .Taka sama bateria zajęła stanowisko między Łobaczewem D. a starą drogą koroszczyńską.(sześciokąt czerwony-5).
Dowództwo i cała administracja tej artylerii ( przy mostach) zajęła dom w którym mieszkaliśmy na ul.Słowackiego i w związku z tym musieliśmy się dokwaterować do naszej rodziny na ul.Polnej.Nie pozbyliśmy się jednak sąsiedztwa żołnierzy z tej jednostki,gdyż niedaleko od domu przed oknem postawili nam reflektor a obok agregat prądotwórczy."- później-"Na naszej działce dostawili drugi reflektor nieco dalej od domu,ale dużo większy".(owal czerwony z literą -R)
Od strony Brześcia w czasie nalotów widać było też więcej reflektorów i mocniejszą siłę ognia.Najbardziej nerwowo znosiła to wszystko nasza mama i postanowiła,że będziemy chodzili (p.Zbigniew i jego siostra) nocować do prochowni,zwłaszcza w wieczory bardziej pogodne z większym prawdopodobieństwem nalotu.Braliśmy więc z sobą koce i kołdry i spaliśmy tam w ubraniach na matach słomianych i trzcinowych wraz ze sporą liczbą okolicznych mieszkańców.
W jednym z nalotów widzieliśmy jak został złapany w świetle reflektorów samolot sowiecki,który ratując się poszedł w dół i rzucił bombę.Bomba ta spadła w ogrodzie sąsiadów,ale na szczęście nie wybuchła i po odkopaniu została zabrana przez Niemców.
To wystarczyło aby nasza mama podjęła nową decyzję mówiąc,że skoro przed oknami mamy 2 reflektory a na prochowni armaty nad głowami musimy szukać bezpieczniejszego schronienia.Wybór padł na dom p.Żuków na początku Samowicz-w Kosominie"(owalny czerwony prostokąt).
W drugiej połowie lipca 1944 roku front wschodni zbliżył się do linii Bugu.Naloty się nasiliły.Mieszkańcy miasta i okolicy drżeli o życie swoje i najbliższych.Ale o tym w następnym poście.
Korzystałem z;
Zbigniew Biegajło-Moje wspomnienia z czasów okupacji niemieckiej.(rękopis)
Opracował i foto;K.Niczyporuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz